czwartek, 29 kwietnia 2010

I'M HERE


(I'm Here)
USA, 2010, 29 min.
Reżyseria: Spike Jonze
Scenariusz: Spike Jonze
Zdjęcia: Adam Kimmel
Muzyka: Sam Spiegel
Montaż: Stephen Berger, Eric Zumbrunnen
Scenograf: Floyd Albee
Kostiumy: Casey Storm
Występują: Andrew Garfield, Sienna Guillory, Daniel London, Richard Penni inni

FADE IN: Po Parallel Lines, mariażu reklamy i filmu ciąg dalszy – tym razem dzięki funduszom Absoluta i talentowi konsekwentnie postrzelonego Spike’a Jonze (Adaptacja., 2002, Gdzie mieszkają dzikie stwory, 2009).

Osadzony w słonecznej, prześwietlonej wręcz Kalifornii (co dobrze ilustruje plakat powyżej) I’m Here opowiada historię Sheldona (Andrew Garfield), nieśmiałego robota-bibliotekarza, którego pełna rutyny codzienność nabiera kolorów, gdy poznaje Franceskę (Sienna Guillory) - pełnego apetytu na życie żeńskiego robota, któremu nie w głowie egzystowanie według zasad narzuconych przez człowieka. Dzięki bezkompromisowości Franceski i uczuciu, które zaczyna kiełkować między dwojgiem robotów, Sheldon zdaje sobie sprawę z faktu, że sam tęskni za formą bytowania inną od jego podwójnie mechanicznej egzystencji – taką, w której znajdzie się miejsce chociażby na dzielenie z innym robotem codziennych doładowań baterii.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

PARALLEL LINES


Wlk. Brytania, 2010
Producent wykonawczy: Ridley Scott
Reżyser nadzorujący: Neil Dawson

THE HUNT
Wlk. Brytania, 2010, 2:25 min.
Reżyseria: Jake Scott

DARKROOM
Wlk. Brytania, 2010, 3:39 min.
Reżyseria: Johnny Hardstaff

THE GIFT
Wlk. Brytania, 2010, 4:45 min.
Reżyseria: Carl Erik Rinsch

EL SECRETO DE MATEO
Wlk. Brytania, 2010, 3:46 min.
Reżyseria: Greg Fay


JUN AND THE HIDDEN SKIES
Wlk. Brytania, 2010, 2:41 min.
Reżyseria: Hi-Sim (Chris Hawkes i Cheun Hung Tsang)

FADE IN: Działo się to jakąś dekadę temu, kiedy byłem jeszcze młodą studentką, która nie wiedziała, co począć z nadmiarem wolnego czasu. Wówczas, jak większość leniwych ludzi na początku wieku, za często przesiadywałem przed ekranem komputera, nie mogąc nacieszyć się możliwościami, jakie dawało to cudo zwane Internetem („Ej, może i zamykają Napstera, ale właśnie napisał do mnie afrykański książe, który robi w diamentach, i wygląda na to, że chce mi dać kasę za nic! Odpowiedzieć?”). Wtedy to właśnie, całkiem legalnie (a nie zdarzało się to często) natrafiłem na The Hire - serię fabularnych miniatur, w których nikomu wówczas nieznany Clive Owen rozbijał się najnowszymi BMW z finezją, do której daleko postaci granej przez Jasona Stathama w neandertalskim cyklu Transporter. Ta wyprodukowana przez Davida Finchera seria ośmiu internetowych, całkiem darmowych filmów w reżyserii filmowców tak zasłużonych jak John Frankenheimer, Ang Lee, Wong Kar-Wai, Alejandro González Iñárritu, John Woo, czy Guy Ritchie i Joe Carnahan była na tamte czasy bezprecedensowym wydarzeniem, udowadniając swoim rozmachem (tak pod względem realizacji, jak i tematyki i tonu), że nowoczesny marketing wcale nie musi sprowadzać się do łopatologicznej i nachalnej manipulacji widzem, a reklama jako gatunek wcale nie jest tak odległa poważnemu kinu.

czwartek, 8 kwietnia 2010

WYSPA TAJEMNIC


(Shutter Island)
USA, 2010, 138 min.
Reżyseria: Martin Scorsese
Scenariusz: Laeta Kalogridis (na podstawie powieści Dennisa Lehane'a)
Zdjęcia: Robert Richardson
Muzyka: Robbie Robertson
Montaż: Thelma Schoonmaker
Scenograf: Dante Ferretti
Kostiumy: Sandy Powell
Występują: Leonardo DiCaprio, Mark Ruffalo, Ben Kingsley, Max Von Sydow, Jackie Earl Haley i inni

FADE IN: Kino to jedno wielkie oszustwo i każdy o tym wie. Nie trzeba być znawcą teorii filmu, by zauważyć, że u podstaw tego wiekowego już medium leży przede wszystkim kłamstwo: podczas projekcji pełnometrażowego filmu fabularnego średnio przez dziewięćdziesiąt minut oglądamy nieprawdziwą, przetworzoną wersję znanego nam świata, obserwując na ekranie najczęściej zmyślone perypetie postaci portretowanych ku naszej uciesze przez ludzi, którzy na potrzeby filmu udają kogoś, kim w rzeczywistości nie są. W ten oto sposób mamieni całym wachlarzem trików, jakie ma w zanadrzu przebogaty język filmu, przez ponad stulecie zdążyliśmy nauczyć się kochać ten mimetyczny charakter kina, ochoczo poddając się percepcyjnej manipulacji filmowców, a nawet im za to płacąc. Jednak i my, widzowie, w tej nierównej relacji manipulatora i manipulowanego, mamy swoje prawa. Z natury rzeczy będąc na straconej pozycji, wymagamy, by okłamywano nas w miarę możliwości na tyle sprawnie, byśmy przez czas trwania filmu byli w stanie zapomnieć o naszej rzeczywistości, akceptując wykoncypowaną wizję twórców jako realny świat. Problemy pojawiają się wtedy, gdy nasi ukochani ekranowi łgarze – zbyt skupieni na wywoływaniu w nas konkretnych reakcji – sami zaczynają gubić się we własnych wymysłach, całkiem zapominając o tym, że kłamstwo – podobnie jak np. Danny DeVito - ma krótkie nogi.