(Cowboys and Aliens)
USA, 2011, 118 min.
Reżyseria: Jon Favreau
Dystrybucja:
UIP
Dawno dawno temu, w samym środku gorączki VHS lat dziewięćdziesiątych XX wieku, w wypożyczalni wideo natknąłem się na amerykański film, który - jak się okazało - w ciekawy sposób łączył folklor stanu Nevada z fantastyką spod znaku ataku krwiożerczych obcych. Wstrząsy, bo tak nazwano w Polsce tę gatunkową hybrydę, opowiadały o dwójce współczesnych kowbojów (z humorem odgrywanych przez Kevina Bacona i Freda Warda), którzy wraz z mieszkańcami pustynnego miasteczka zmuszeni są odeprzeć atak prastarych, ogromniastych czerwi, które postanowiły posilić się populacją zakurzonej mieściny. Pamiętam, że ten gatunkowy mutant zdołał nawet jakoś przemówić do mojej nastoletniej wyobraźni, zapewniając wcale nietanią rozrywkę dzięki sprawnej żonglerce elementami komedii, SF i horroru, profesjonalnie wygładzonymi na potrzeby zadowolenia jak najszerszej widowni. Z podobnym podejściem do tematu rok temu Jon Favreau, papa filmowego Iron Mana, wraz ze Stevenem Spielbergiem, ojcem chrzestny tego typu gatunkowego miszmaszu, przystąpił do ekranizacji komiksu Cowboys and Aliens autorstwa Scotta Rosenberga, Freda Van Lente, Andrew Foleya, Dennisa Calero i Luciana Limy.