wtorek, 25 lutego 2014

[WYWIAD] ALTERNATYWNE PLAKATY DANIELA NORRISA


Kinowe plakaty to równie ważna część świata filmu jak to, co reklamują. W ciągu XX w. forma ta ewoluowała z informacyjnej ulotki w jeden z najbardziej artystycznych przejawów grafiki użytkowej. Ja plakaty filmowe kocham od dziecka, wyklejałem nimi praktycznie każde pomieszczenie, w którym kiedykolwiek mieszkałem; na ścianach lądowało wszystko - od klasycznych projektów reklamujących kryminały noir po kultowe rysunki Drew Struzana do filmów G. Lucasa. Powodowany tym przywiązaniem postanowiłem na blogu wprowadzić nowy cykl, w którym będę przybliżał sylwetki twórców najciekawszych plakatów powstających poza oficjalnymi kampaniami reklamowymi filmów. Zaczynamy wywiadem z Danielem Norrisem – grafikiem którego pracami spamuję Was na fanpage’ach od momentu, kiedy sam odkryłem go w 2012 r.

poniedziałek, 24 lutego 2014

[KONKURS] CZWARTE URODZINY BLOGA - ROZWIĄZANIE



Dzięki za szczegółowy feedback i odpowiedzi na kwestionariusz wystawiony w ramach akcji na czwarte urodziny bloga. Otrzymałem kilkanaście odpowiedzi, w kwestii tego, co Wam najbardziej podchodzi i jakie treści na blogu czytacie najchętniej. Obraz, który się z nich wyłania, nie jest może tak klarowny, jak bym sobie tego życzył (w zasadzie każdemu czytelnikowi podoba się co innego), ale jest kilka elementów, które w Waszych komentarzach powtarzają się, i te na pewno zostaną przełożone na stosowne akcje.

piątek, 21 lutego 2014

[OFTOPIK] 300: SEIZE YOUR GLORY - GRA WARTA KWADRANSA



W dzisiejszych czasach materiały w kampaniach reklamowych filmów przybierają różne formy: mamy tradycyjne plakaty (a wśród nich teasery, plakaty postaci, końcowe plakaty kinowe i edycje specjalne na potrzeby premier), całą rodzinę materiałów wideo (zwiastuny, teasery zwiastunów, klipy ze scenami, reportaże zza kulis, wywiady i spoty telewizyjne), Flashowe bannery na stronach, bilboardy, ambienty i całe multum innych typów, o których nie chce mi się tu pisać (a Wam nie chciałoby się czytać). Za to chętnie napiszę o filmowych grach reklamowych, bo w końcu trafiłem na taką, której warto poświęcić symboliczny kwadrans.

wtorek, 18 lutego 2014

[KONKURS] CZWARTE URODZINY BLOGA



Był 18 lutego 2010 r., kiedy pod wpływem mieszanki alkoholu, twórczego niespełnienia i niecodziennie dobrego humoru odważnie postanowiłem założyć bloga, na którym będę oceniał filmy. Założyłem i, ku zdziwieniu wszystkich (czyli głównie mnie samego), piszę go do dziś.

Co przez ten czas działo się na blogu wiedzą ci, co czytają (jeżeli nie czytasz, to na kilka wieczorów masz zapewnioną strasznie nudną lekturę). Dlatego też oszczędzę Wam tutaj podsumowania czteroletniej kadencji, przeplatanego litanią przechwałek i jojczenia o tym, co chciałem zrobić, a na co brakło czasu. Bardziej niż to, co było, interesuje mnie to, co z blogiem mogę zrobić w kolejnych czterech latach - tak, by dla czytelnika stał się jeszcze bardziej atrakcyjny.

poniedziałek, 17 lutego 2014

ROBOCOP (2014)


Stany Zjed., 2014, 108 min.
Produkcja: Marc Abraham, Eric Newman, Brad Fischer
Reżyseria: José Padilha
Scenariusz: Joshua Zetumer
Zdjęcia: Lula Carvalho
Montaż: Peter McNulty, Daniel Rezende
Muzyka: Pedro Bromfman
Scenografia: Martin Whist
Kostiumy: April Ferry
Obsada: Joel Kinnaman, Gary Oldman, Michael Keaton, Jackie Earl Healey, Abbie Cornish i inni
Dystrybucja: Forum Film Poland

FADE IN: Uwielbiam to uczucie, kiedy film, który już przed premierą wszyscy zdążyli spisać na straty, okazuje się miłym zaskoczeniem.

Nowego Robocopa obawiałem się z dwóch powodów. Pierwszy to fakt, że właśnie tym filmem Brazylijczyk José Padilha (dyptyk Eliterni), jeden z najciekawszych reżyserów Ameryki Płd., rozpoczyna pracę w Hollywood (a wiadomo, że tam zadebiutować źle, to gorzej niż nie zrobić tego wcale). Drugi powód jest bardziej oczywisty: oryginalny RoboCop (1987) Holendra Paula Verhoevena był jedną z najciekawszych satyr na lata 80., jakie Ameryka dostała pod koniec dekady reaganomiki, wyścigu zbrojeń i przesadzonych fryzur – po co ktoś miałby ponad ćwierć wieku później próbować przeszczepiać to na dzisiejsze realia, początkowo trudno było zrozumieć.

Seans przynosi całkiem satysfakcjonującą odpowiedź. Okazuje się, że bliska przyszłość wg Verhoevena, wówczas wzorowana na latach 80., niespecjalnie różni od tego, gdzie my - jako ludzkość – znajdujemy się obecnie. Tym samym Padilha w swojej wersji jeszcze bardziej skraca dystans pomiędzy światem realnym a przedstawionym, bo możliwość zaistnienia warunków, którą inicjują opowiadaną historię (wsadzenie resztek człowieka w pełni funkcjonalny egzoszkielet), na tę chwilę ogranicza wyłącznie miejsce, w którym znajduje się nowoczesna medycyna i robotyka. Pewnie nie minie dekada i sami będziemy otwierać subkonta, by odkładać na lepszy części zamienne do naszych stopniowo obumierających organizmów.

czwartek, 6 lutego 2014

[SŁOWA, SŁOWA, SŁOWA] STYCZEŃ 2014


W ciągu ostatnich kilku dni tyle razy widziałem telewizyjną reklamę Jacka Stronga (, w której Maja Ostaszewska histerycznie wykrzykuje do filmowego męża: "Pytam się, od kiedy masz kochankę!"), że jak w filmie okaże się, że płk. Kukliński rzeczonej kochanki nie miał (takiej oprócz Ojczyzny, ma się rozumieć), to chyba pozwę dystrybutora o reklamę niezgodną z produktem. 

Swoją drogą, w kwestii wiarołomstwa dwudziesto- i trzydziestolatków czasy mocno się zmieniły w ostatniej dekadzie: kiedyś, gdy facet późno wracał do domu i wydawał się lekko nieobecny, na 99% oznaczało to, że ma kogoś na boku; dziś często-gęsto nasze drugie połówki "zdradzane" bywają nie z kobietami z krwi i kości, ale z typowymi pasjami współczesnych mężczyzn: napieprzaniem w gry po sieci, poceniem się na siłowni, siatkówce czy innym crossficie, nałogowym oglądaniem seriali, ustawicznym samodokształcaniem się czy - o zgrozo - blogowaniem o którymkolwiek z tych zainteresowań.