czwartek, 25 marca 2010

PUŁAPKA

http://www.kinoswiat.pl/
(The Box)
USA, 2009, 115 min.
Reżyseria: Richard Kelly
Scenariusz: Richard Kelly (na podstawie opowiadania „Button, Button” Richarda Mathesona)
Zdjęcia: Steven Poster
Muzyka: Win Butler, Owen Pallett, Regine Chassagne
Montaż: Sam Bauer
Scenograf: Alec Hammond
Kostiumy: April Ferry
Występują: Cameron Diaz, James Marsden, Frank Langella, James Rebhorn i inni
Dystrybucja: Kino Świat


FADE IN: Człowiek czasem robi głupie rzeczy. Ja na ten przykład, kiedy pierwszy raz zobaczyłem przełomowego Donniego Darko (2001) mało wówczas znanego Richarda Kelly’ego, obiecałem sobie obejrzeć każdy następny film, który wyjdzie spod ręki tego nietuzinkowego reżysera. Fascynująca wizja rozedrganej czasoprzestrzeni przedstawiona w tamtym filmie była na tyle oryginalna, by sądzić, że debiutujący na pełnym metrażu Kelly dopiero się rozpędza. Gdy pięć lat później zgotował nam długo wyczekiwany Koniec świata (org. tyt. Southland Tales – polscy tłumacze, kochamy was!), zgodnie z większością krytyków byłem zmuszony stwierdzić, że – owszem – rozpędził się, jednak cokolwiek za bardzo. Wygwizdany na festiwalu w Cannes, futurystyczny Koniec świata przytłaczał widza zbyt dużą ilością wątków i kolorowych postaci, epatując barokowo rozdętym spektrum tematycznym, które obejmowało m. in. światowy kryzys energetyczny, mesjanizm, codzienne życie gwiazd porno, mechanizmy działania państwa policyjnego i poezję T. S. Elliota. (Tłumaczenie, że tematem filmu miał być właśnie natłok informacji i schizofrenia ponowoczesnego świata, wcale nie ułatwiało zrozumieć, co widz ma z tego wszystkiego wynieść.) Już wtedy widać było, że Kelly jako scenarzysta i reżyser ma poważny problem z tematycznym skupieniem opowiadanych przezeń historii i ogólnie z powściąganiem wodzy swej ciekawej skądinąd wyobraźni (co by nie było za mało, temu stuczterdziestopięciominutowemu filmowi towarzyszyła trzyczęściowa powieść graficzna, która dodatkowo rozbudowywała niektórych bohaterów filmu, jednocześnie wprowadzając całkiem nowe poboczne postaci). Nawet wtedy – powodowany dobrymi wspomnieniami po Donniem Darko - doszedłem do wniosku, że każdemu może powinąć się noga, a już na pewno tym co ambitniejszym, i że trzeba Kelly’emu dać jeszcze jedną, całkiem zasłużoną szansę.
Od tego czasu minęły trzy lata - sprawdźmy czy to wystarczający okres, by wyleczyć się z reżyserskiego ADHD.

czwartek, 18 marca 2010

LIBAN


(Levanon)
Francja, Izrael, Liban, Niemcy, 2009, 94 min.
Reżyseria: Samuel Maoz
Scenariusz: Samuel Maoz
Zdjęcia: Giora Bejach
Muzyka: Nicolas Becker, Benoît Delbecq
Montaż: Arik Leibovitch
Występują: Yoav Donat, Zohar Shtrauss, Oshri Cohen, Michael Moshonov, Itay Tiran i inni
Dystrybucja: Gutek Film

FADE IN: Kino izraelskie w ostatnich latach namiętnie wałkuje temat relacji z arabskimi sąsiadami. Najpierw w 2007 r. Eran Kolirin w Przyjeżdża orkiestra wywiózł egipską policyjną orkiestrę reprezentacyjną na izraelską prowincję i kazał jej zagubionym członkom zwalczać historyczne animozje przy pomocy drobnych grzeczności, krępujących niedopowiedzeń i czarujących półuśmiechów. Rok później Ari Dolman w osadzonym na całkiem przeciwnym biegunie Walcu z Baszirem przedefiniował formę dokumentu filmowego, dając jednocześnie fascynujący zapis zmagania się ówczesnego pokolenia dwudziestolatków z traumą po wojnie libańskiej 1982-85. Zeszłoroczny Liban Samuela Maoza nie ma nic wspólnego z ciepłym humorem pierwszego z powyższych obrazów, jest jednak niebezpiecznie blisko animowanego dokumentu Dolmana – w jakim stopniu, o tym za chwilę.

piątek, 12 marca 2010

ALICJA W KRAINIE CZARÓW

(Alice in Wonderland)
USA, 2010, 108 min.
Reżyseria: Tim Burton
Scenariusz: Linda Woolverton (na motywach „Alicji w Krainie Czarów” i „Po drugiej stronie lustra” Lewisa Carrolla)
Zdjęcia: Dariusz Wolski
Muzyka: Danny Elfman
Montaż: Chris Lebenzon
Występują: Mia Wasikowska, Johnny Depp, Helena Bonham Carter, Crispin Glover, Anne Hathaway, Stephen Fry, Alan Rickman, Matt Lucas, Timothy Spall i inni
Dystrybucja: Warner Bros.

FADE IN: Biedny Tim Burton - jeszcze niedawno jego nazwisko na plakacie było gwarantem świetnego autorskiego kina, dzisiaj coraz częściej widzom kojarzy się z korzystaniem z cudzych rozwiązań (nowe wersje, adaptacje) i sinusoidalną jakością samych filmów. Po dwóch ekranowo tłustych dekadach dwudziestego wieku (bolesny wyjątek: Marsjanie atakują!), Burton w latach pierwszych wieku obecnego na zmianę dawał nam albo filmy wybitne, albo wybitnie nieudane. Poniżej krótka chronologia naprzemiennych wzlotów i upadków reżysera Soku z żuka:
- Planeta małp (2001) – nikomu niepotrzebna nowa wersja ekranizacji klasyki europejskiej SF: bardziej hołd dla pierwszej wersji ekranowej niż niezależna od oryginału wypowiedź filmowa, Planeta małp to dwie godziny ganiania oczami za aktorsko zdezorientowanym Markiem Wahlbergiem, podziwiania mistrzowskiej pracy charakteryzatorów, zastanawiania się nad tym, co Tim Roth robi ze swoja karierą (fenomenalny jako główny schwarzszympans Thade), aż do niedorzecznego zakończenia, które wywraca do góry nogami sens całej przedstawionej historii;
- Duża ryba (2003) – zaskakująco mądra i artystycznie dojrzała historia relacji ojciec-syn; pochwała życia i siły wyobraźni, z jedną z najlepszych ról Alberta Finneya; czym Prosta historia dla filmografii Davida Lyncha, tym Duża ryba dla reżyserskiej kariery Burtona;
- Charlie i fabryka czekolady (2005) - kolejny remake klasycznego filmu, którego nie należało ruszać: Johnny Depp przekształca ekscentrycznego acz sympatycznego Willy’ego Wonkę Gene’a Wildera w niezrównoważonego milionera, który ciut za bardzo lgnie do dzieci; feeria plastikowych efektów specjalnych, kilka śmiesznych piosenek i nic ponad to;
- Gnijąca panna młoda (2005) - ta zrealizowana wespół z Mike’em Johnsonem turpistyczno-trupistyczna kukiełkowa animacja to Burton w pigułce: ikonografia z Edgara Allan Poe, humor, horror, makabra, a wszystko to oprawione jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych nadwornego kompozytora Burtona – Danny’ego Elfmana; godny następca Miasteczka Halloween (1993) Henry’ego Selicka, którego Burton był producentem (producentem Miasteczka, nie Selicka – chociaż nie, jego w sumie też);
- Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street (2007) – utrzymana w stylistyce gore ekranizacja off-brodwayowskiego musicalu: dickensowski Londyn, kanibalizm i żądny zemsty, rozśpiewany fryzjer z krwawym rachunkiem do uregulowania; zbyt tragiczne żeby się śmiać, za bardzo przejaskrawione żeby brać na poważnie; pewnie lepiej sprawdza się na deskach, ale tutaj do obejrzenia wyłącznie dla Alana Rickmana w roli Sędziego Turpina.

W ten oto sposób pierwsza dekada dwudziestego pierwszego wieku w filmografii Burtona upłynęła pod znakiem twórczej równowagi. Niestety Alicja w Krainie Czarów łamie tę zasadę naprzemienności, będąc kolejną z rzędu artystycznie wątpliwą produkcją po Sweeneyu Toddzie.

czwartek, 4 marca 2010

AUTOR WIDMO


(Ghost Writer)
USA, 2010, 128 min.
Reżyseria: Roman Polański
Scenariusz: Roman Polański i Robert Harris (na podstawie powieści tego ostatniego)
Zdjęcia: Paweł Edelman
Muzyka: Alexandre Desplat
Montaż: Herve de Luze
Występują: Ewan McGregor, Olivia Williams, Pierce Brosnan, Tom Wilkinson, Kim Cattrall i inni
Dystrybucja: Forum Film Poland

FADE IN: Biorąc pod uwagę radośnie seksualno-sadystyczną formułę tego bloga, chyba nie mógłbym rozpocząć serii moich krytykanckich wycieczek recenzją filmu innego reżysera niż Roman Polański. On też za młodu namiętnie rozdawał klapsy – jednak w nie tej kategorii wiekowej, w której powinien.