niedziela, 4 grudnia 2011

NIEBEZPIECZNA METODA


(A Dangerous Method)
Francja/Kanada/Niemcy/Szwajcaria/Wielka Brytania/Irlandia, 2011, 93 min.
Produkcja: Jeremy Thomas
Reżyseria: David Cronenberg
Scenariusz: Christopher Hampton (na podstawie własnej sztuki "The Taking Cure")
Zdjęcia: Peter Suschitzky
Montaż:  Ronald Sanders
Muzyka: Howard Shore
Kostiumy: Denise Cronenberg
Scenografia: James McAteer, Gernot Thöndel, Anja Fromm, Nina Hirschberg i inni
Wystepują: Michael Fassbender, Viggo Mortensen, Keira Knightley, Vincent Cassel, Sarah Gadon i inni
Dystrybucja: Imperial - Cinepix

FADE IN: David Cronenberg, reżyser i scenarzysta znany z tworzenia najobrzydliwszych filmów na świecie (Mucha, 1986, Nagi lunch, 1991, eXistenZ, 1999) w ostatnich latach jakoś tak nam spokorniał. Trudno powiedzieć, czy powodem tematycznego upupienia twórcy transgresywnych technodramatów jest konkretny już wiek (pan ma 68 lat), czy może honory, jakie w ostatnich latach spłynęły na niegdyś niepokornego twórcę (laureat canneńskiej nagrody za całokształt w 2006 r., kawaler Orderu Kanady od 2002 r.). Jak by nie było, faktem jest, że dwa ostatnie filmy Kanadyjczyka (Historia przemocy, 2005, Wschodnie obietnice, 2007), oba z popularnym Viggo Mortensenem w głównej roli męskiej, były na tyle przystępne, że pozwolono im nawet zagościć w progach z zasady prorodzinnych multipleksów. I kiedy już cały świat myślał, że główny twórca niszy zwanej body horrorem znormalniał już na dobre, Cronenberg powraca do gatunku dzięki obrzydliwościom aktorskiego talentu, który w jego ostatnim filmie prezentuje Keira Knightley (Lodyński bulwar, 2010).

Film, o którym mowa, to adaptacja sztuki Christophera Hamptona, któren to dramat opowiada o wpływie, jaki Sabina Spielrein (postać jak najbardziej rzeczywista) na początku XX w. wywarła na szkoły psychoanalizy Sigmunda Freuda (tu: Viggo Mortensen, jakżeby inaczej) i Karla Gustava Junga (w tej roli Michael Fassbender, kontynuujący dobrą aktorską passę po Głodzie, 2008, Fish Tank, 2009 i X-Men: Pierwszej klasie, 2011). Spielrein - wpierw pacjentka młodego Junga, na której dwudziestodziewięcioletni psychiatra testował leczenie histerii metodą Freuda - z czasem przezwyciężyła chorobę, wdając się po drodze w płomienny romans z Jungiem i - skończywszy studia medyczne - stała się niemalże pełnoprawną współpracownicą obu psychoanalityków. W Niebezpiecznej metodzie w młodą histeryczkę wciela się Knightley właśnie i cielesna nadekspresja, z która odgrywa psychotyczne stany masochistycznej bohaterki, robi równie wymiotne wrażenie, jak końcowa transformacja postaci Jeffa Goldbluma w cronenberowskiej Musze. To, co brytyjska gwiazda młodego pokolenia wyczynia z twarzą w początkowych scenach filmu (patrz fotos poniżej), ćwierć wieku temu pewnie zapewniłoby jej angaż do tytułowej roli w Obcym Ridleya Scotta. Obdarzenie Sabiny sztucznie ciężkim rosyjskim akcentem (Spielrein była rosyjską Żydówką) podobnie nie pomaga w przekonaniu widza, że ma do czynienia z bądź co bądź realną postacią.

Nie, to nie jest scena z Egzorcysty (1973) Williama Friedkiena.
Od lewej: Karl Gustav Jung (Michael Fassbender) i Sabina Spielrein (Keira Knightley)

Odstawmy jednak niewybredne złośliwości na bok. Kiedy historia rusza z miejsca i Knightley przestaje być histeryczką, która próbuje grać histeryczkę, film nabiera rumieńców, a i sama Knightley stopniowo przestaje szarżować. Oto Jung - dotąd ułożony i bogobojny mąż i ojciec - pod wpływem makiawelicznego protegowanego Freuda, wolnomyśliciela Otto Grossa (jak zwykle przedni Vincent Cassel) wbrew konwenansom daje pofolgować swoim ukrytym żądzom z lubiącą przyjmować klapsy Sabiną (dziewczyna wie, co dobre!). Romans z byłą pacjentką otwiera młodego psychiatrę na bardziej odważny dialog z Freudem, jednocześnie różnice majątkowe między panami i małostkowość Freuda zaczynają w negatywny sposób wpływać na ich wzajemne relacje zawodowe.

Pozytywem w tym wszystkim jest to, że w całej tej obyczajowej zawierusze twórcy nie stronią od poważnego traktowania czysto naukowej płaszczyzny filmu. Tarcia pomiędzy rożnymi szkołami psychoanalizy roztrząsane są przez bohaterów w szczegółach, które w typowym hollywoodzkim filmie na pewno by nie przeszły. Szkoda jednak, że sekwencje popisów elokwencji sąsiadują tutaj ze scenami, podczas których Jung i Freud z wysiłkiem analizują sny napakowane symboliką tak prostą, że widz wie, do czego jest pite, nawet nim opowiadający skończy relacjonować swoje nocne mary.

Niebezpieczna metoda to w zasadzie film epistolarny. Przez znaczną część czasu ekranowego mentor i uczeń wymieniają między sobą na ekranie pełne grzeczności listy, prowadząc w nich akademickie dysputy na temat psychiatrii i kierunku, którym chcieliby ją poprowadzić. I nie nudzi to ani przez chwilę: Perfekcyjnie postarzony Mortensen w roli Freuda rozsadza ekran swoją aktorskim wyczuciem, Fassbender równie wprawnie oddaje nieuświadomione zakłamanie Junga, a wszystko to zaplanowane i rozegrane z precyzją godną szwajcarskiego zegarmistrza. Jeżeli ktoś myślał, że filmowy odszczepieniec Cronenberg nie odnajdzie się w tak skonwencjonalizowanym i pełnym przepychu gatunku, jakim jest dramatu kostiumowy, żył w błędzie.

- Wy Aryjczycy macie dziwną fiksację na punkcie śmiesznych wąsów...
Od lewej: Sigmund Freud (Viggo Mortensen) i Karl Gustav Jung (Michael Fassbender)

Jedynym zauważalnym problemem filmu jest w zasadzie to, że Cronenberg i adaptujący swoją własną sztukę Hampton cokolwiek rozminęli się z rzeczywistą treścią filmu. Co prawda pobrzmiewa tu i ówdzie wątek Junga jako obłudnika, który próbuje uświadamiać innym ich wyparte potrzeby, sam nie chcąc przyznać się sobie do upragnionej przez niego wolności od ciepłych kapci mieszczańskiego życia, jednak kwestia ta ustępuje miejsca tematowi rywalizacji nestora profesji z młodym uczniem. Ku zdziwieniu widza, ni stąd ni zowąd Cronenberg tym właśnie filisterskim motywem postanawia film zakończyć, co pozwala sądzić, że w tym temacie chciano powiedzieć dużo więcej, jednak na drodze artystycznych kompromisów skupiono się na tym, co ekranowo bardziej  atrakcyjne (John Lennon i Paul McCartney psychoanalizy poróżnieni przez proto Yoko Ono).

W tle relacji trojga psychoanalityków delikatnie pobrzmiewa rasizm (dla piszącego te słowa, zbyt delikatnie): w końcu ten lekarski trójkąt to dwoje raczej ubogich Żydów i jeden majętny Aryjczyk, a wszystko na tle burzliwych początków XX w. Co ciekawe, Cronenberg nie boi się dyskusji zacząć od Żyda (Freud) deklarującego swoją niechęć do Aryjczyków. Szkoda tylko, że podziały rasowe następnych kilkudziesięciu lat w Europie sprowadzone są na koniec filmu do snu o symbolice tak przyciężkawej, że - podobnie jak większość sesji psychoanalitycznych zawartych w scenariuszu - nie przystaje on do jakości reszty filmu. 
A że jakość to przednia, wątpliwości nie mam.


(2 x KLAPS! = całkiem dobry film)

FADE OUT: Dla równowagi, w lutym przyszłego roku polską premierę będzie miał film, który zobrazowane w Niebezpiecznej metodzie problemy wypartej seksualności przedstawia w bardziej komediowym ujęciu. Tytuł mówi sam za siebie.



Źródła: Wikipedia, IMDb, materiały dystrybutora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz