niedziela, 10 kwietnia 2011

[OFF PLUS CAMERA '11] NIEPOKONANI



















(The Way Back)
USA, 2010, 133 min.
Reżyseria: Peter Weir
Dystrybucja: Monolith


Peter Weir – cóż za ujmujący człowiek. Nie dość, że od pół wieku konsekwentnie podąża własną filmową drogą, dając nam wielkoformatowe kino wolne od hollywoodzkiej tandety (Świadek, 1985, Stowarzyszenie Umarłych Poetów, 1989, Bez strachu, 1993, Truman Show, 1998, Pan i władca – na krańcu świata, 2003), to jeszcze na stare lata podjął się niewdzięcznego zadania udowodnienia światu, że polskość to coś więcej niż chciwość i głupota emanującą z obrazu, jaki rozpropagowały popularne „polish jokes”.

Romantyczna wizja Polaka-bohatera z nowego filmu australijskiego reżysera oparta jest na zebranych w „Długim marszu” wspomnieniach Sławomira Rawicza, polskiego oficera, który w 1940 r. uciekł z sowieckiego gułagu w towarzystwie siedmiu innych więźniów. Janusz (Jim Strugess) wraz z amerykańskim inżynierem Smithem (Ed Harris), prymitywnym rosyjskim nożownikiem Valką (Collin Farrell), dwoma innymi Polakami, Łotyszem, Jugosłowianinem i podająca się za Polkę szesnastoletnią uciekinierką z kołchozu (Saoirse Ronan) próbują przedostać się do Indii - na przekór głodowi, pragnieniu i ograniczeniom ludzkiego organizmu. Ich wyniszczająca odyseja ku wolności poprowadzi ich przez Syberię, pustynię Gobi, Himalaje i Tybet – zmuszając ich do przebycia pieszo ponad 6400 km.

Niepokonani paradoksalnie nie są filmem dla Polaków, ale dla tych wszystkich, których wiedza o Polsce ogranicza się do sygnałów dźwiękowych „lek valesa" czy „kybasa". Dla nas skrótowość pierwszego aktu (sowieckie przesłuchania po zatrzymaniu Janusza - zesłanie na Syberię – brutalna codzienność gułagu – w końcu ucieczka za bramy obozu), będzie trudna do zaakceptowania ze względu na wagę, jaką przypisuje się w naszym kraju do tamtej, tak tragicznej rzeczywistości (szczególnie dzisiaj – w rocznicę katastrofy rządowego samolotu na ziemiach naznaczonych polską krwią już ponad siedemdziesiąt lat temu); dla reszty świata będzie to oparta na faktach dramaturgiczna rozbiegówka przed filmem właściwym - dokładnie tak długa, by dowiedzieć się czegoś o politycznym kontekście sytuacji i motywacjach głównych bohaterów, a nie nurzać się w martyrologii jakiegoś nadwiślańskiego narodu. Ten skrótowy sposób myślenia rządzi całą strukturą filmu, co automatycznie niweczy szanse, by obraz Weira można było rozpatrywać w kategorii hekatombicznej głębi Pianisty Polańskiego czy Listy Schindlera Spielberga, przenosząc go na poziom malowniczego bryku z mało popularnych epizodów historii II wojny światowej, w dodatku podlanego przygodowym sosem (wstydliwe skojarzenia z Drużyną Pierścienia Jacksona są tutaj jak najbardziej [nie] na miejscu).

Można się zżymać, że Weir (nagrodzony na Ceremonii Otwarcia festiwalu Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP) Niepokonanymi wyświadcza nam lwią przysługę, utwierdzając świat w przekonaniu, że Polacy tak naprawdę najlepiej sprawdzają się w buntowaniu przeciwko swoim ciemiężycielom (film zamyka epilog przedstawiający najważniejsze wydarzenia z powojennej historii Polski – z Okrągłym Stołem jako końcem drogi do wyswobodzenia się spod sowieckiego jarzma). Pieniactwo nic tutaj nie zmieni: czy chcemy tego, czy nie, kwestionowanie autorytetu władzy (swojej czy narzuconej – nie robi nam to różnicy) nie chce wywietrzeć nam co najmniej od czasu bitwy pod Grunwaldem - czego skromne osiągnięcia ponad dwudziestu lat wolności najlepszym dowodem. Z drugiej strony, od reżysera, który swoją wiedzę o polskości czerpie bardziej z filmów Wajdy niż z naszej historii najnowszej (swoją fascynację Kanałem Weir podkreślał na spotkaniu z publicznością po sobotniej projekcji Niepokonanych na OFF Plus Camera), za dużo nie można wymagać. I tak jak na wysokobudżetową, międzynarodową koprodukcję, jaką są kręceni w Bułgarii, Maroku i Indiach Niepokonani widać tutaj dużo większe przywiązanie do prawdy historycznej niż ma to zwykle miejsce, gdy temat historii Polski brany jest na tapetę przez zagranicznych filmowców (vide słynne kontrowersje wokół Enigmy Michaela Apteda).

Od lewej: legenda amerykańskiej krytyki filmowej Elvis Mitchell przepytuje Petera Weira podczas sesji Q&A po sobotniej projekcji Niepokonanych

Ciekawe lokacje, nieprzeszarżowane zdjęcia (kolejna po Gallipoli, Roku niebezpiecznego życia i Panu i władcy współpraca Weira z operatorem Russelem Boydem), ujmująca rola Farrela jako wzbudzającego sympatię prymitywnego recydywisty, wyważony, subtelnie podniosły ton i naprawdę delikatnie podana chrześcijańska ikonografia (prowizoryczne cierniowe nakrycia głowy jako ochrona przed pustynnym słońcem, wzajemne obmywanie napuchniętych od tułaczki stóp). Film prosty, skupiony, dorzeczny – robiący dla promocji Polski więcej niż scalone do kupy dwie dekady prezentacji kraju na kolejnych edycjach Expo.

Kto by pomyślał, że potrzeba Australijczyka, żeby pokazać naszą kontestacyjną naturę bez kulturowej słomy i bogoojczyźnianego zadęcia.


(2 x KLAPS! = całkiem dobry film)

Źródła: materiały dystrybutora, OFF Plus Camera

2 komentarze:

  1. Przymierzam sie, zeby wlasnie ogladnac. Twoj blog mnie zainspirowal.
    Internauta z okolic Krakowa, tak ok. 12 km na poludnie od Krakowa, za stacja BP nie wjezdzasz do Wieliczki tylko jedziesz dalej E40 ale nie mijasz calkiem Wieliczki...Wiesz kto???

    OdpowiedzUsuń