sobota, 14 maja 2011

[SZYBKI KLAPS!] ARMADILLO - WOJNA JEST W NAS














 





(Armadillo)
Dania, 2010, 105 min.
Reżyseria: Janus Metz Pedersen
Dystrybucja: Against Gravity 

Luty 2009: duński kontyngent rozpoczyna półroczną służbę w afgańskiej bazie Armadillo, położonej zaledwie kilometr od pozycji Talibów. Grupie dwudziestoletnich ochotników przez sześć miesięcy towarzyszy reżyser Janus Metz Pedersen i operator Lars Skree, podpatrując żołnierską codzienność i zmiany, jakie zachodzą w światopoglądzie młodych ludzi w kontakcie z brutalną rzeczywistością współczesnych działań wojennych.

Armadillo – wojna jest w nas to już drugi w tym roku dokument o wojnie w Afganistanie, który trafia do polskich kin. Mająca swoją premierę w lutym br. amerykańska Wojna Restrepo (autorstwa dokumentalisty Sebastiana Jungera i fotoreportera Tima Hetheringtona) przeszła przez nasze ekrany bez echa, zignorowana przez ogół podobnie jak wiadomość o śmierci Hetheringtona podczas kwietniowych walk na ulicach libijskiej Misraty. Nie inny los pewnie spotka obraz Duńczyka Janusa Metza Pedersena – w końcu dokument to gatunek równie popularny wśród weekendowych kinomanów, co mycie rąk u dzieci w wieku przedszkolnym. Trochę szkoda, bo to stricte europejskie, wartościujące spojrzenie na wojnę w Afganistanie ciekawie koresponduje z powstałym mniej więcej w tym samym czasie, bardziej zobiektywizowanym obrazem autorstwa dwójki Amerykańów.

W obu dokumentach filmowcy decydują się towarzyszyć grupie ochotników w trakcie miesięcy spędzonych na patrolowaniu obszarów uważanych za jedne z najniebezpieczniejszych w całym Afganistanie. Jednak podczas gdy Junger i Hetherington konsekwentnie trzymają się konwencji portretowania żołdackiej zbiorowości, śledząc perypetie kilku najbardziej „filmowych” jednostek (broniących swoich pozycji w hołdzie poległemu na ich oczach szeregowemu Restrepo), Metz Pedersen obraz grupy stopniowo zawęża do dwóch żołnierzy o najbardziej kontrastujących cechach – cichego idealisty Madsa i otwarcie cynicznego Daniela. Obie dalekie od dojrzałości jednostki wyprawę do Afganistanu traktują jako „wyzwanie” i „przygodę”, jednak rytuał przejścia, jaki ich czeka, nie będzie miał nic z bezpiecznej frajdy komputerowych first-person-shooterów, którymi urozmaicają sobie przestoje między patrolami terenów wokół bazy. Kogo wojna rozczaruje, a kogo od siebie uzależni – tego już musicie przekonać się sami.

Narracyjne dokumenty w rodzaju oscarowego Człowieka na linie (2008) Jamesa Marsha czy Catfish (2010) Henry’ego Joosta i Ariela Schumana na dobre przewartościowały popularne mniemanie o filmie dokumentalnym jako czysto informacyjnym, estetycznie nieciekawym gatunku wypełnionym seriami wywiadów z mniej lub bardziej elokwentnymi gadającymi głowami. Sfilmowaną z iście fabularnym rozmachem, ilustrowaną taką też muzyką Uno Helmerssona historię półrocznej lekcji życia, jaką dostają w Armadillo młodzi Duńczycy, ogląda się lepiej niż większość wojennych fabuł - włącznie z tematycznie zbieżnymi 9. kompanią Bundarczuka i Jarheadem. Żołnierzem piechoty morskiej Mendesa (oba z 2005 r.). Świadomość tego, że mamy przed sobą faktyczny zapis wydarzeń (a nie tylko ich filmową rekonstrukcję), w oczywisty sposób potęguje doznania widza, lecz – co ciekawe - nie tylko jego; podobna reakcja zachodzi po drugiej stronie ekranu, gdzie młodzi żołnierze w konfrontacji z kamerą Larsa Skree starają się „zagrać” siebie zgodnie z własnym wyobrażeniem, nie ułatwiając widzowi odgadnięcia prawdziwej natury bohaterów. Tym samym obserwacje Mertz Pedersena niepostrzeżenie zyskują wymiar krytyki tego, jak trudno uchwycić autentyzm w świecie powidoków chlubnych wyzwoleńczych idei i międzynarodowych konwencji (jak chociażby ta genewska), zaludnionym przez wątłe ucieleśnienie tego, czym kiedyś było męstwo i żołnierski honor.

W pełni zasłużone Grand Prix de la Semaine de la Critique na zeszłorocznej edycji festiwalu w Cannes.


(1,5 x KLAPS! = bardzo dobry film)

Źródła: materiały dystrybutora, Reuters

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz