czwartek, 18 listopada 2010

[SZYBKI KLAPS!] ESSENTIAL KILLING


(Essential Killing)
Polska, Norwegia, Irlandia, Węgry, 2010, 83 min.
Reżyseria: Jerzy Skolimowski
Dystrybucja: Syrena Films

W Essential killing (tak, właśnie pod tym swojsko brzmiącym tytułem wyświetlany jest w Polsce film naszego rodaka…) przeżywający kolejną filmowa młodość Jerzy Skolimowski w bardzo plastyczny sposób bawi się oczekiwaniami widza, próbując znaleźć artystyczny kompromis pomiędzy kinem kosmopolitycznym a lokalnym. I tak jak w przypadku przedstawicieli reszty świata ta niemalże pozbawiona dialogów historia Afgańczyka ściganego wśród mazurskich lasów (adekwatnie zarośnięty Amerykanin Vincent Gallo) łatwo zyskuje poklask (potwierdzony nagrodami dla reżysera i aktora na tegorocznym festiwalu w Wenecji), tak w ojczyźnie reżyserowi przekonać widzów do swojej romantycznej wizji będzie już dużo trudniej. Słowiańska, balladowa egzotyka, która tak bardzo ujęła cudzoziemców, to dla Polaków kinowy chleb powszedni; nie inaczej ma się sprawa jeżeli chodzi o głęboko symboliczny wymiar naszego kina wojennego (bo tak pewnie należałoby Essential killing zaklasyfikować). Proszę nie odczytywać tego jako typowo polskie krytykanctwo pod adresem tego, któremu udało się usłyszeć dobre słowo poza krajem - chodzi o zwykłe podkreślenie faktu, że i tu, i tam film będzie się oceniać przez pryzmat całkiem odmiennych kinematograficznych punktów odniesienia; podczas gdy większość zachodniego świata będzie chwaliła niejednoznaczność lekko odrealnionej wizji Skolimowskiego w kontekście dydaktyzmu oscarowych Taxi to the Dark Side Alexa Ginela i The Hurt Locker. W pułapce wojny Kathryn Bigelow, u nas Essential killing będzie rozliczać się za to, co w filmie reżysera Czterech nocy z Anną jest dla nas samych – karmionych romantycznymi powstańczymi wizjami co najmniej od czasu Pokolenia Wajdy – odstępstwem od naszej lokalnej normy, jakimkolwiek filmowym novum.