piątek, 20 kwietnia 2012

[OFF+'12] TOMBOY, BIG LOVE [AKTUALIZACJA]
















Sala, którą widzicie powyżej, to jedno z najbardziej klimatycznych miejsc, w jakich miałem okazję oglądać filmy. Ten secesyjny kinoteatr zwie się Reduta i jest jedną z sześciu sal, które wchodzą w skład Centrum Kinowego ARS, które znaleźć można przy ul. Św. Jana, zaledwie kilkadziesiąt metrów od krakowskiego Rynku. Znaleźć można, ale już tylko do końca tego miesiąca: to istniejące od 1916 r. kino już za 10 dni zniknie z kulturalnej mapy Krakowa. Kończąca się 30 kwietnia umowa najmu lokali na trzech poziomach kamienicy, nie będzie mogła zostać przedłużona - powodem jest znaczące podniesienie czynszu przez właścicieli budynku. ARS - kino studyjne wyświetlające w większości niszowy repertuar - na tę zaporową cenę nie jest sobie w stanie pozwolić, dlatego też w miejsce historycznego centrum kultury najprawdopodobniej powstanie... galeria handlowa. Nim ta smutna perspektywa zdąży się ziścić, Andrzej Kucharczyk, założyciel Centrum i jego dyrektor od siedemnastu lat, udostępnia sale kina na potrzeby tegorocznej Off Plus Camery. To właśnie w pięknie zdobionej Reducie odbyły się dwie najciekawsze poprojekcyjne sesje Q&A ostatnich dni.


TOMBOY (reż. Céline Sciamma)

Biorący udział w Konkursie Głównym Tomboy to historia dziesięcioletniej Laure, zamkniętej w sobie dziewczynki obdarzonej dosyć chłopięcą urodą. Gdy z rodzicami i młodszą siostrą przeprowadza się na paryskie przedmieścia, Laure zostaje przez swoich rówieśników wzięta za chłopca. Dzięki swojej nowej tożsamości dziewczynka (przedstawiająca się teraz jako Mikael) zaczyna otwierać się na otoczenie i zyskuje popularność wśród podwórkowej gawiedzi. Do początku roku szkolenego zostały jednak tylko dwa tygodnie, a wówczas prawda o płci Laury na pewno wyjdzie na jaw...
Choć pod względem tematu i struktury można Tomboyowi zarzucić derywatywność wobec Nie czas na łzy Kimberly Peirce, ten wielopoziomowy genderowy traktat zyskuje świeżość dzięki osadzeniu historii w świecie dzieci. Gdyby młodzi aktorzy mieliby okazać się nieprzekonujący, film zapewne okazałby się porażką, ale tutaj po prostu rozsadzają ekran, dając aktorski popis, jakiego nie powstydziłby się niejeden dorosły aktor (szczególnie filmowe siostry Zoé Héran i Malonn Lévana). Zapytawszy o sekret efektywnej pracy z dziećmi, KLAPS! otrzymał od reżyser odpowiedź, w której podkreślony został improwizowany charakter kręcenia poszczególnych scen i domowa atmosfera, jaka panowała na planie. Co ciekawe, pomimo poruszania przez scenariusz (swoją drogą ciekawie korzystający z tropów dreszczowca) potencjalnie ryzykownego dla dzieci tematu seksualnej tożsamości, reżyser zdecydowała się nie zapraszać na plan psychologa; pozostaje mieć nadzieję, że rozwój dzieci na tym nie ucierpi. Same efekty pracy - pod każdym względem pierwszorzędne, czego potwierdzeniem były gorące oklaski tak publiczności, jak i obecnych na sali jurorów, w tym Andrzeja Żuławskiego i Josha Radnora. Ekscytujące, precyzyjne kino z przesłaniem.

(1,5 x KLAPS! = bardzo dobry film)

BIG LOVE (reż. Barbara Białowąs)

Tak jak spotkanie publiczności z Céline Sciammą było ciepłą i ciekawą wymianą zdań z twórcą wyraźnie zainteresowanym opinią widzów, tak Q&A z owianą złą sławą reżyser Big Love, potwierdziła, że komunikacja nie jest najlepszą stroną Barbary Białowąs. Z niewiadomoych powodów poprojekcyjna sesja z reżyser i producentem okazała się asekuracyjnym, moderowanym spotkaniem bez możliwości zadawania pytań z sali. Trudno się dziwić oburzeniu zgromadzonych na sali dziennikarzy - w końcu na oficjalnej stronie festiwalu obiecano im możliwość dialogu z twórcą.
Sam film - cóż... Choć reżyser chciała by było to możliwe, pretensjonalności nie da się wytłumaczyć górnolotnymi inspiracjami i polemiką z innymi tekstami kultury. Podczas spotkania reżyser podkreślała prowokacyjność swojego filmu - zarówno artystyczną, jak i obyczajową. Prawda: trzeba nie lada talentu, by sceny łóżkowe, które miały obrazować zwierzęcą wręcz namiętność, jaka łączy głównych bohaterów, nakręcić tak, by z ekranu wiała wyłącznie sztuczność i wyrachowanie. Jeżeli Big Love do czegoś prowokuje, to do wyjścia z kina i zażądania zwrotu pieniędzy za bilet.
Film-pomyłka, a dla organizatorów wstyd, że tak słabą propozycję włączyli w poczet tytułów konkursowych.

(4 x KLAPS! = film słaby)

[AKTUALIZACJA, 8 maja 2012, 12:47
Po wielotygodniowych negocjacjach z właścicielem kamienicy krakowskiemu kinu ARS jednak nie grozi eksmisja z dotychczasowej lokalizacji. 
- Drodzy widzowie! Zostajemy przy św. Jana 6 - ale z wejściem od Tomasza. Niestety nie udało nam się uratować Sztuki - tam już nie będzie niestety pokazów. Zostają natomiast wszystkie pozostałe sale! Dziękujemy, że byliście z nami w tych trudnych chwilach! - taka informacja pojawiła się dzisiaj na facebookowym profilu kina. Gratulacje i oby tak dalej.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz