Tym razem piję espresso i przynudzam o włoskim zdobywcy tegorocznego Oscara dla filmu nieanglojęzycznego.
Dosyć mocno wieje, więc sorry, ale do tradycyjnie niskiej jakości dźwięku dochodzi niekoniecznie kojący szum lasu. Mówię jak zwykle z taką werwą, że sam siebie usypiam, ale tym razem wypada posłuchać, bo film rzeczywiście wart uwagi. Strasznie cierpię, że Wielkiego piękna nie widziałem w kinie, ale nie ma tego złego - film jest na DVD/BR. Zresztą posłuchajcie sami.
BTW, na FB wrzuciłem album ze zdjęciami z krótkiego wypadu do Rzymu. Jak ktoś jeszcze nie był, to polecam - wrażenia warte każdych pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz