wtorek, 17 kwietnia 2012

[OFF+'12] CAMERA ON: JOSH RADNOR


Bezsprzecznie najtłumniej obleganym wydarzeniem czwartego dnia krakowskiego festiwalu kina niezależnego było spotkanie z Joshem Radnorem - amerykańskim scenarzystą, reżyserem i aktorem, nad Wisłą kojarzonym głównie z rolą architekta Teda Mosby'ego w popularnym sitcomie Jak poznałem waszą matkę. Rozmowa - oryginalnie planowana w bardziej kameralnej atmosferze krakowskiej Gazeta Cafe - koniec końców odbyła się w obszernych podwojach Muzeum Sztuki Współczesnej, co pozwoliło organizatorom pomieścić licznie przybyłą z miast i wiosek publiczność (średnia wieku ok. 20 lat, płeć w większości piękna, na oko jakieś 200 osób). Radnor - jeden z tegorocznych jurorów Konkursu Głównego "Wytyczanie Drogi" - w trakcie spotkania prowadzonego przez cenionego krytyka Elvisa Mitchella dał się poznać jako sympatyczny gaduła, szczęśliwie niepozbawiony dystansu do siebie i popularności, jaką przyniósł mu bijący rekordy oglądalności serial. Trzydziestoośmiolatek nie krył, że to właśnie dzięki specyfice pracy w telewizji (średnio 4 miesiące wolnego w roku), mógł w ciągu ostatnich kilku lat znaleźć czas na realizację własnych pomysłów, w tym ciepło przyjętych na festiwalu w Sundance filmów Happythankyoumoreplease (2010) i Liberal Arts (2012). Duża część rozmowy poświęcona została reżyserskim inspiracjom Radnora (tu podkreślał znaczący wpływ ekranowej wrażliwości Johna Hughesa i Richarda Linklatera), a także zmiłowaniu do literatury Philipa Rotha. W trakcie ponad godzinnego spotkania znalazł się także czas na pytania od publiczności, podczas którego KLAPS! miał okazję zapytać gościa o stosunek do Nowego Jorku jako filmowego miasta oraz o ukryte w jego reżyserskim debiucie nawiązania do twórczości Woody'ego Allena. Autorowi bardzo chce się już spać, więc by za bardzo się nie rozpisywać, powie tylko, że odpowiedzi były jak najbardziej twierdzące.
A teraz ząbki, paciorek i spać, bo jutro czas w końcu zacząć oglądać filmy, które w tym roku walczą o główną nagrodę.

Źródła: Off Plus Camera

4 komentarze:

  1. "na oko jakieś 200 osób" - tak ,tyle ze stojących przed wejsciem, z których na oko jakieś 40 zostało wpuszczonych do środka . "Pomieścić" to raczej nieodpowiednie słowo ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KLAPS! podjął ryzyko i przed otwarciem wrót wbił się tylnymi drzwiami, za co dostał burę od reprezentującej organizatora agresywnej dziewczynki. Gdy już miał zostać wyproszony, właśnie zaczęli wpuszczać, więc okazało się to zbyteczne.
      Morał: czasem opłaca się zaryzykować:D

      Usuń
    2. chyba nawet wiem o którą agresywną dziewczynkę chodzi :D
      hmm, przypomniał mi się Czas Surferów i tekst Kozioła(tylko 'lekko' sparafrazowany ;) ): '' czyli powiedzenie 'nie grasz-nie wygrasz' MA tutaj sens'' ... :)

      Usuń