poniedziałek, 13 stycznia 2014

20 NAJLEPSZYCH FILMÓW 2013 R. (CZ. II)


Oto jest: dziesięć najlepszych filmów minionego roku wg KLAPS!a. Oczywiście tytuły wybierane były tylko z grupy obrazów, które w 2013 r. pojawiły się u nas w kinach (stąd w rankingu kilka tytułów nominalnie sprzed dwóch lat), bądź można było je zobaczyć na festiwalach w naszym kraju. Jak by nie było, wypas kolekcja, do której (wraz z drugą dziesiątką) wracać będę pewnie przy każdej możliwej okazji.


10 >>>> SESJE (reż. Ben Lewin, dystr. Imperial-CinePix)


Temat: życie seksualne niepełnosprawnych. Niewielu chciałoby w kinie go podejmować (nie da się na tym zarobić, a wiele można stracić), jeszcze mniej potrafiłoby zrobić to z taktem (i bez protekcjonalnego zadęcia). Benowi Lewinowi udaje się nie tylko to – historia chorego na polio Marka O'Briena opowiedziana w Sesjach to nie tylko dobrze wyważony głos w dyskusji o seksualnej surogacji, lecz także świetna komedia obyczajowa, będącą bezpretensjonalnym peanem na cześć życia. Jak John Hawkes i Helen Hunt nie dostali po Oscarze za swoje odważne role, umyka mojemu rozumieniu.


>>>> DJANGO (reż. Quentin Tarantino, dystr. UIP)

„D” z imienia głównego bohatera może i jest nieme, ale o pierwszym westernie autorstwa Quentina Tarantino na początku 2013 r. mówiło się dużo i w samych superlatywach. Trudno się dziwić: ta radośnie nieodpowiedzialna fantazja na temat czasów niewolnictwa w Ameryce to mistrzowski patchwork cytatów z historii gatunku i własnej inwencji jednego z największych erudytów kina. Plus drugi najlepszy w minionym roku epizod reżysera we własnym filmie (pierwszy należy się Peterowi Jacksonowi za Pustkowie Smauga).


>>>> IMAGINE (reż. Andrzej Jakimowski, dystr. Kino Świat International)


Wyobraź sobie współczesny polski film zrealizowany na światowym poziomie. Wyobraź sobie współczesny polski film, w którym nie gra ani jeden Polak, akcja dzieje się w Lizbonie, a obraz i tak pozostaje na wskroś polski. Wyobraź sobie współczesny polski film, który w swym języku i przekazie jest tak uniwersalny, że zostanie zrozumiany pod każdą szerokością geograficzną. Ten film to Imagine Andrzeja Jakimowskiego.


>>>> NAJLEPSZE NAJGORSZE WAKACJE (reż. Nat Faxon i Jim Rash, dystr. Best Film)


Gdyby ktoś zapytał mnie, jaki film idealnie uchwycił esencję tego przykrego okresu, jakim jest przechodzenie z dziecięctwa w dorosłość, to długo szukałbym odpowiedzi. Na szczęście w 2013 r. z pomocą przyszli Nat Faxon i Jim Rash oraz ich rozczulający komediodramat o przełomowych dla pewnego nastolatka wakacjach. Świetne role Liama Jamesa (powyżej), Sama Rockwella, Steve’a Carrella i Toni Collette oraz wzorcowa robota scenariopisarska Faxona i Rasha (Najlepsze najgorsze wakacje to drugi - po Przed Północą Linklatera - najlepszy scenariusz minionego roku).


>>>> KAPITAN PHILLIPS (reż. Paul Greengrass, dystr. UIP)


Pisałem to już nieraz, więc dla pewności napiszę raz jeszcze – United 93 Paula Greengrassa to jeden z najlepszych, najbardziej angażujących i najważniejszych filmów naszych czasów. Problem z nim jest w zasadzie jeden: czego Greengrass nie nakręci, zawsze będzie to stawiane obok tego arcydzieła. Green Zone, jego przedostatni film, tego porównania nie wytrzymał, ale najnowszemu już dużo bliżej do paradokumentalnego wzorca. W historii akcji odbijania kpt. Richarda Phillipsa (dobry Tom Hanks) z rąk somalijskich piratów (jeszcze lepsi afrykańscy debiutanci) powrócił emocjonalny realizm, powrócił ekranowy terror, w efekcie czego wróciło też zaangażowanie widza. Jeszcze raz sprawdza się porzekadło, że życie pisze najlepsze scenariusze.


>>>> UPSTREAM COLOR (reż. Shane Carruth, dystr. ERBP Film)

Shane Carruth swój poprzedni film nakręcił aż dekadę temu, pełniąc przy nim niemalże wszystkie funkcje: scenarzysty, reżysera, aktora, operatora, autora muzyki i montażysty. Wynalazek, bo o nim mowa, zachwycił jurorów festiwali Sundance i Toronto świeżym podejściem do tematu fantastyki naukowej, a dla fanów gatunku stał się jednym z najciekawszych młodych i ambitnych twórców SF, obok Duncana Jonesa i Neila Blomkampa. W 2013 r. Carruth powrócił z kolejną propozycją, przy której spełniał w zasadzie wszystkie role, i po raz kolejny zaskoczył oryginalnością.
Upstream Color to pięknie sfotografowana hybryda współczesnego romansu, body horroru i metaforycznej fantastyki z gatunku Inwazji porywaczy ciał Siegla. Film bezkompromisowo zmontowany, eliptyczny, wymagający od widza maksymalnego skupienia. Ci, którzy w kinie lubią mieć wszystko podane na tacy, niełatwą propozycją Carrutha zmęczą się bardzo szybko, ale dla pasjonatów wizji Davida Lyncha czy Davida Cronenberga Upstream Color może okazać się najciekawszym filmem minionego roku.


>>>> SCENA ZBRODNI (reż. Joshua Oppenheimer, Christine Cynn, anonim dystr. Against Gravity)

Dokumentalista Joshua Oppenheimer podczas wieloletniego pobytu w Indonezji prowadził niecodzienny eksperyment: wdawał się w łaski nienajmłodszych już ulicznych bandytów, którzy z rządowej nominacji w latach 1965-66 przewodzili brygadami śmierci na Sumatrze, własnoręcznie mordując tysiące Indonezyjczyków posądzanych o komunistyczne poglądy. Reżyser robił to, by szczycącym się swoimi "dokonaniami" starszym panom w końcu zaproponować, by nakręcili film o czystce, którą swego czasu przeprowadzili (a za którą w ich rodzinnym kraju niemalże stawiane są im pomniki). Emerytowani mordercy ochoczo garną się do rekonstrukcji, nie wiedząc, co odtwarzanie własnych zbrodni obudzi w nich samych.
Scena zbrodni to fascynujący zapis żmudnego budzenia sumienia w ludziach, którzy latami hołubieni byli za swoje zbrodnie. Tym bardziej przerażający, że wywiedziony z dzisiejszej rzeczywistości.
Kino jako narzędzie do naprawiania świata.


>>>> GRAWITACJA (reż. Alfonso Cuarón, dystr. Warner Bros.)


Grawitacja to kino totalne – bezbłędne połączenie świetnych zdjęć, stereoskopii, scenografii, muzyki i montażu, które w kinie pozwala widzowi w końcu poczuć się, jakby doświadczał czegoś nowego (albo przynajmniej tego rodzaju ciar, jakie za dzieciaka przebiegały po jego ciele, kiedy w fotelu kinowym zasiadał po raz pierwszy). Sensoryczny atak, jaki Alfonso Cuarón przeprowadza na widownię, stawia nas w sytuacji tak podstawowej, jeżeli chodzi o releację obraz-widz, że wszelkie porównania do reakcji na pierwsze filmy braci Lumiere są jak najbardziej na miejscu – wtedy ludzie obawiali się, że pociąg z ekranu wyjedzie wprost na widownię, dziś my kurczowo trzymamy się kinowego fotela, próbując znaleźć punkt zaczepienia razem z lewitującymi w przestrzeni astronautami Cuaróna. Jeżeli pewni jesteście rychłego końca kina na rzecz domowych kapci i VOD, obejrzyjcie sobie Grawitację w IMAXie i szybko zmienicie zdanie.
Całość recenzji tutaj.


>>>> SUGAR MAN (reż. Malik Bendjelloul, dystr. Gutek Film)

Coś obrodziło dokumentami w tegorocznym podsumowaniu. I nie ma tu specjalnie się czemu dziwić - mając wybór pomiędzy zmyśloną a prawdziwą historią, która chwyta za serce, większość z nas wybrałaby tę drugą. Taka też jest opowieść o losach Sixto Rodrigueza - amerykańskiego pieśniarza, który w latach 60. nagrał dwie świetne płyty i... słuch o nim zaginął. Niektórzy mówili, że został hutnikiem, inni - że popełnił samobójstwo; kilka dekad później jego muzyka stała się popularna w RPA, na nowo rozbudzając zainteresowanie osobą Rodrigueza.
Sugar Man to świetnie opowiedziany zapis prób odnalezienia artysty przez południowoafrykańskiego dokumentalistę Malika Bendjelloul i jednocześnie rozczulająca bajka o świecie, w którym jakaś sprawiedliwość jednak istnieje. Potężna pochwała pokory, która podnosi na duchy jak żaden inny film w 2013 r.


>>>> PRZED PÓŁNOCĄ (reż. Richard Linklater, dystr. Best Film)

W połowie lat 90. Richard Linklater nakręcił skromny film o spotkaniu kobiety i mężczyzny. On był Amerykaninem leczącym w Europie rany po rozpadzie związku, ona lewicującą Francuzką w drodze do Paryża. Spotykali się w pociągu i postanawiali spędzić ze sobą dzień w Wiedniu. Osiem lat później amerykański reżyser powrócił do postaci, dając nam kontynuację ich wspólnej historii, która nie dość, że w mądry sposób wchodziła w polemikę z pierwszym filmem, to sama w sobie była nową, minimalistyczną jakością w kwestii ekranowego romansu. Latem 2013 r. bohaterowie najpiękniejszego ekranowego romansidła ostatniego ćwierćwiecza znów wrócili po kolejnych ośmiu latach, a Linklater po raz kolejny udowodnił, że potrafi zdeklasować samego siebie.
Przed północą to genialna (i emocjonalnie brutalna) dekonstrukcja ideałów i wyobrażeń, którymi Jessie i Celine karmili siebie i nas przez dwie poprzednie części cyklu (przy jednoczesnym zachowaniu sympatii widza do dwojga głównych bohaterów). Pracując nad scenariuszem wspólnie z Julie Delpy i Ethanem Hawke, Linklater był w stanie stworzyć do bólu realistyczną kontynuację wspólnej histoirii Jessie i Celine, która odziera kochanków z romantycznej otoczki, jednocześnie pozostając wierna postaciom, które znamy z poprzednich filmów.
Dzięki temu najciekawsze w trylogii okazuje się to, jak bezkompromisowym i szczerym Linklater potrafi być w kontekście tego, jak związki - nawet te rozpoczęte w najbardziej romantycznych okolicznościach - ewoluują (niektórzy pewnie woleliby tutaj użyć określenia "degenerują", ale ja daleki jestem od takiego czarnowidztwa). Gdy jako dwudziestokilkulatkowie Jessie i Celine po raz pierwszy spotykają się w pociągu, podśmiewają się z pary zgorzkniałych czterdziestolatków, którzy głośno kłócą się w przedziale, nie zważając na resztę pasażerów. 20 lat później, w Przed północą, naszych bohaterów spotykamy w sytuacji niebezpiecznie zbliżonej do tej, która była udziałem małżeństwa z pociągu.
Jeżeli Linklater swój filmowy, francusko-amerykański romans skończy na tym konkretnym obrazie, to przejdzie do historii filmu jako twórca trylogii idealnej.



I tak to wygląda, jeżeli chodzi o rok 2013. W kolejnym wpisie lista największych wpadek (a dokładniej: filmów, które zawiodły pokładane w nich nadzieje). Nim to nastąpi, zachęcam do zamieszczania poniżej swoich dziesiątek najlepszych filmów minionego roku. Oby 2014 był równie ciekawy.

Źródła: materiały dystrybutorów, Film School Rejects, YouTube

4 komentarze:

  1. No to co z ta 3 dziesiątka? Będzie, nie będzie...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na osobny wpis jednak czasu nie znajdę, ale wygląda to tak:

      30. PACIFIC RIM
      29. KONGRES
      28. THOR: MROCZNY ŚWIAT
      27. RALPH DEMOLKA
      26. DON JON
      25. HOBBIT: PUSTKOWIE SMAUGA
      24. LABIRYNT
      23. A LATE QUARTET
      22. FRANCES HA
      21. HOLY MOTORS

      Usuń
  2. Z tych 20 filmów obejrzałam tylko 2 ;o

    OdpowiedzUsuń