Stany Zjed., 2013, 7 min.
Reż. Jonás Cuarón
Dystrybucja: Warner Bros.
W Grawitacji - jednej z największych filmowych niespodzianek tej jesieni - jest taka scena: dr Ryan Stone (Sandra Bullock), uwięziona w kapsule na orbicie okołoziemskiej, zdaje sobie sprawę, że pozostało jej tlenu na dosłownie parę minut. Nie godząc się na zbliżającą się śmierć, miota się w swojej bezsilności, próbując jednocześnie nawiązać kontakt radiowy z dyspozytorami NASA (lub kimkolwiek, kto mógłby jej pomóc). Po kilkudziesięciu sekundach pełnych napięcia w końcu przychodzi odpowiedź, ale osoba, którą słyszymy po drugiej stronie, nie dość, że nie rozumie ani słowa po angielsku, to dodatkowo wydaje się pijana. Nic dziwnego - dr Stone dodzwoniła się do rybackiej rodziny gdzieś głęboko w grenlandzkich fiordach.
Scena ta w filmie jest kluczowa, bo właśnie dzięki temu kontaktowi pomimo bariery językowej bohaterka odnajduje siłę, by na nowo podjąć walkę o przeżycie. Gdy Grawitacja pojawiła się na ekranach, chodziły słuchy, jakoby tych kilka minut pokazanych w filmie wyłącznie z pozycji dr Stone miało także swój odpowiednik z perspektywy rybaka - w formie krótkiego metrażu nakręconego na Grenlandii. Dziś Warner Bros. potwierdziło tę wiadomość, udostępniając całość w sieci.
Scena ta w filmie jest kluczowa, bo właśnie dzięki temu kontaktowi pomimo bariery językowej bohaterka odnajduje siłę, by na nowo podjąć walkę o przeżycie. Gdy Grawitacja pojawiła się na ekranach, chodziły słuchy, jakoby tych kilka minut pokazanych w filmie wyłącznie z pozycji dr Stone miało także swój odpowiednik z perspektywy rybaka - w formie krótkiego metrażu nakręconego na Grenlandii. Dziś Warner Bros. potwierdziło tę wiadomość, udostępniając całość w sieci.
Scenariusz Grawitacji Alfonso Cuarón stworzył wespół ze swoim synem Jonásem, i to właśnie ten ostatni podpisał się pod Aningaaq (tytuł to imię rybaka, z którym rozmawia bohaterka). Dla syna słynnego ojca reżyserowanie to nie pierwszyzna - ma już nawet za sobą pełnometrażowy debiut (Año uña) i to doświadczenie widać w tych dobrze zapełnionych siedmiu minutach w lodowej scenerii.
Od razu zaznaczam, że Aningaaq jako film nie jest niczym specjalnym (a już na pewno nie w porównaniu z monumentalnym filmem-matką), ale jak najbardziej sprawdza się jako kameralna antyteza wspomnianej sceny - pozbawiona tamtego napięcia chwila z życia człowieka, który, całkiem nieświadomy zagrożenia, w jakim znajduje się jego interlokutor, swoim pijackim gadaniem daje bohaterce chwilę wytchnienia.
I to właśnie jest największa radocha, jaką daje Aningaaq - możliwość dowiedzenia się, co w końcu mówiła ta druga osoba podczas kluczowej sceny Grawitacji. Bo okazuje się, że tematycznie wpisuje się to idealnie w tematykę śmierci i nowego początku, którym inkrustowany jest film Alfonso Cuaróna: grenlandzki rybak (grany przez niejakiego Orto Ignatiussena) niedawno został ojcem, jednak radość ojcostwa przysłania mu niemiły obowiązek zadania śmierci istocie, która jest mu niezmiernie bliska. Kim ona jest? Przekonajcie się sami poniżej.
(2 x KLAPS! = całkiem dobry film)
Źródła: materiały dystrybutora, io9
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz